czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 31

                                                            * Harry *

Od samego rana jeździłem i dzwoniłem szukając idealnego domu. Chłopaki siedzą w domu, a ja czekam aż  Jade odbierze ten cholerny telefon. Dzwonie do niej szesnasty raz ale ona nadal nie odbiera. Położyłem telefon na deskę rozdzielczą i ruszyłem dalej. Po chwili dobiegł mnie dźwięk telefonu. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Jade, uśmiechnąłem się i odebrałem
- Hej skarbie. Przepraszam że nie odbierałam ale nie miałam czasu- powiedziała w pospiechu. Serce zabiło mi szybciej na dźwięk jej głosu
- Nic się nie stało. Gdzie jesteś?- bo ja stoję przed piątym domem
- Jem obiad i potem lecę na sesję potem jestem wolna
- gdzie macie mieć tą sesję?-  zapytałem
- mmmm..... nie mam pojęcia Alex mówiła coś o plenerze - Jezu, sesja na plenerze, przecież do nocy będą tam siedzieć
- ohhh... do dobrze. Tęsknię  za tobą- powiedziałem
- Ja za tobą też Harry. Co powiesz na spacer po parku? 0 20.30 u mnie?- Szczerze od razu chciałem krzykną tak, ale postanowiłem się z nią podroczyć
- no nie wiem. Może jutro się spotkamy?-zaproponowałem
- Nie. Ja chcę dzisiaj- sprzeciw. Słodkie to.
- No dobrze. Będę o 20.30. Kocham Cię, pa- powiedziałem wiem że na jej twarzy zagościł uśmiech
- Ja ciebie tez, pa- rozłączyła się. Boże ona musi być taka słodka? Podjechałem pod następny dom, dość duży, prosty i pełen gracji. Zapukałem do drzwi gdzie byłem umówiony z właścicielem. Po chwili drzwi otworzyły się, a przed mną  stał właściciel.
- Dobry, pan Styles?- kiwnąłem głową- więc zapraszam do środka- wpuścił mnie. Jest tu miło i przytulnie. Oprowadził mnie po całym domu, a potem wyszliśmy za dom. Było pięknie, podświetlany basen, na drzewach były porozwieszane małe białe lampki, dwa leżaki i stolik pomiędzy nimi. W rogu stał grill.
- Podoba się panu?- zapytał
- Bardzo. Wie pan, jeszcze skonsultuję się z dziewczyną. Będzie pan tu o 20.30? Wtedy bym przyszedł i dokonalibyśmy wszystkich formalności dotyczących domu.- powiedziałem. Jeśli Jadey spodoba się dom to go kupię- A za ile pan go sprzedaje?- zapytałem. Cisza.
- W tym domu nikt nie mieszkał od 6 lat więc wszystko jest nowiutkie. Tak od 250 000 funtów do 300 000 funtów. Cena do negocjacji - odpowiedział. Dosyć drogo, ale dom jest w idealnym stanie.- Oczywiście meble i inne akcesoria są również w sprzedaży, dlatego cena jest taka wysoka-   dopowiedział. Pożegnałem się z nim. Jest 18. 35. Mam jeszcze trochę czasu. Pojechałem do domu. Gdy wszedłem do domu czuć było zapach alkoholu. W salonie siedzieli chłopcy z kieliszkami w dłoniach.
-Co świętujecie? - zapytałem
- Nic, wypić nie można?- Odpowiedział mi Louis
- A czy ja coś mówię? Chłopaki wiem że będziemy mieli za niedługo trzy miesiące przerwy. Ale to za miesiąc teraz nadal pracujemy więc z łaski swojej idźcie się położyć bo rano nie wstaniecie, a jutro mamy koncert,wywiad i znając życie coś się jeszcze nawinie - powiedziałem zabierając mi kieliszki. Ale Niall nie chciał mi go oddać, spojrzałem w jego oczy były zaszklone - Niall co się stało?- Reszta spojrzała w naszą stronę
- Zerwała ze mną- Był nieźle pijamy - One ze mną  kurwa zerwała- powiedział. Zabrałem mu kieliszek. Przecież nie może być upity. Podszedłem  do chłopaków
- Jak go pocieszyć?- zapytał Zayn
- Nie wiem, nie znam się na tym. Po kogo dzwonimy?- Louis geniusz.
- Może po dziewczyny?- Liam ty kretynie.
- Mają sesję w plenerze. Dopiero o 20 będą w domu- powiedziałem. Spojrzeliśmy na Nialla. Łzy płynęły mu po policzkach strumieniami.
- Ale zadzwonić możemy- Liam wpadł na dobry pomysł. Wyciągnąłem telefon wybierając numer Jade.
- Harry? Co się stało?- zapytała
- Masz przy sobie gdzieś resztę dziewczyn? Bo mamy kryzys- powiedział Malik
- Zayn? No mam, czekajcie zrobię na głośnik.- słyszeliśmy jak mówiła do dziewczyn- No co się stało?- zapytała Lee
- Z Niallem zerwała Julia. Jest załamany pije i płacze. Ratujcie!!- Cisza i ciche szepty
- Włączcie jakieś horrory, porozmawiajcie z nim- proponowała Perrie- Zjedzcie lody i inne słodkości- dodała Jasy - Bądźcie przy nim i pozwólcie mu się wypłakać- dopowiedziała Leigh - i najważniejsze mocno go przytulcie- powiedziała Jade- jeśli to nie pomoże to trzymajcie go a jak przyjedziemy to się nim zajmiemy, tylko dzwońcie jak wygląda sytuacja i nie obrażajcie Juli, to nic nie da- Leigh zawsze świetne rady- dobra kończymy pa- powiedziały w czwórkę i się rozłączyły. Podzieliliśmy się zadaniami. Liam szuka horrorów na płytach, Zayn i Louis poszli do niego a ja wsypuję do misek słodkości. Usiedliśmy obok niego włączając horror. Panowała cisza, baliśmy się ja przerwać. Niall już żuł żelki
- Dziękuje - powiedział cicho - Dziękuje za to że mnie wspieracie-Dodał i objął nas ramionami. Wszyscy zgniataliśmy  się w uścisku. Oderwaliśmy się od siebie gdyż coś zaczęło krzyczeć okazało się że to w telewizji. Śmialiśmy się sami z siebie.
- Ale serio. Dziękuje wam.- powiedział uśmiechając się
-  Nie  ma  za  co.  Jesteśmy  twoimi  braćmi  tylko  z  innych  matek .  Na  nas  zawsze  możesz  liczyć  - Odpowiedział Zayn
- Chcesz nam powiedzieć co się stało?- Zapytałem - Jeśli chcesz- dodałem szybko widząc jego minę
- Więc...
                                                 
                                                          * RETROSPEKCJA *

Byli na obiedzie, potem poszli do parku  na spacer, oglądali dzieci karmiące okruszkami chleba gołębie. Szli trzymając się za ręce. Ale ona nie wydawała się zadowolona z spędzania z nim czasu. Zapytał ,, Co się stało?'' ona spojrzała na niego i odpowiedziała '' Niall  ja.... ja jestem w ciąży'' zaczęła płakać a Niall przytulił  ją po chwili cicho dodała '' Ale nie z Tobą'' pękło mu serce. Zrobił krok w tył ,, To z kim?'' powiedział łamiącym się głosem '' Z ..... Mattem'' Nastała chwila ciszy '' Niall ja cię nie kocham,  chcę być z Mattem'' Dla niego to był koniec świata, odwrócił się i odszedł.

Po powiedzeniu co się stało, zrobiło mi się go żal. Nagle do domu weszły a bardziej wbiegły cztery dziewczyny z różnymi słodyczami. O kurde zapomnieliśmy do nich zadzwonić. W panice spojrzałem na resztę, która była bardziej niż zdziwiona .
- Hej Niall. - przywitały się i usiadły obok niego, przytulając go a on rozpłakał się jak dziecko, najbardziej przytulił się do  Jade, przez co zrobiłem się zazdrosny. Po tym jak go uspokoiły, Jade przytuliła mnie. Rozpromieniałem z radości  gdy dostałem niespodziewanego całusa w kącik ust.
- Jade, muszę ci coś pokazać, więc chodź szybko
- Ale Niall..- chciała kontynuować ale jej przerwałem
- Spokojnie zaraz wrócimy- złapałem ją za rękę kierując w stronę drzwi ubrałem buty i ruszyliśmy do samochodu. Jade nie zadawała pytań gdzie i po co jedziemy po prostu siedziała. Po chwili podjechaliśmy pod dom, który mam zamiar kupić.
------------------------------------------------------------------------------------
 Tak jak obiecałam rozdział jest dłuższy.






wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 30

                                                     *** premiera płyty ***
                                                              * Jade*

Siedzę w przymierzali u naszej stylistki Alex  która daje mi co chwila nowe rzeczy do przymierzania . Jakbym nie mogła sama sobie wybrać, ale co zrobisz.
- Jade przymierz jeszcze to- podała mi ubranie. Były to czarne spodenki z wysokim stanem, cienkie czarne rajstopy, podkolanówki z dziurami również czarne, czarny stanik a na to koronkową czarną koszulę i złoty naszyjnik. Po ubraniu się wyszłam aby pokazać się Alex, która teraz pomagała Perrie
- Alex, i jak wyglądam?- dziewczyna obróciła się do mnie
-Świetnie, teraz idź do makijażystki i fryzjerki- podbiegłam w do fryzjerki
- ok.... więc podkręcę ci włosy i zrobię ci warkoczyk który będzie trzymał włosy - mówiła rozczesując moje skarby. Wyjęła lokówkę i na bieżąco pryskała lakierem bardziej zakręcone pasma włosów.- i.... skończone. Podoba ci się?- zapytała,
- jest świetnie, tylko trochę za dużo lakieru ale jest ok- uśmiechałam się do niej przyjaźnie na co ona także odpowiedziała mi uśmiechem . Wstałam z krzesła i podeszłam do makijażystki. Przyjrzała się mojej twarzy
- myślę że zrobimy lekki makijaż, masz zadbaną cerę i świetnie pasuje ci odrobina makijażu nic więcej- mówiła   nakładając na moje policzki puder.  Makijaż zrobiła bardzo dobrze, przyglądałam się jak Ally maluje Jasy.
- dziewczyny za pół godziny musicie być w sklepie - zawołała do nas Laura. Po 10 minutach byłyśmy w busie. Pod sklepem  było mnóstwo ludzi, gdy nasz zauważyli zaczęli krzyczeć i piszczeć. Ochroniarze torowali nam miejsca, dołączył do nas młody mężczyzna.
- dziewczyny pierw idziemy do zdjęć z płytami a potem na podpisywanie ich- powiedział prowadząc nas do półek z płytami.
- uśmiech- powiedział fotograf a za nim rozbłysły się blask innych fleszy i znów bolą mnie oczy, cholerne soczewki. I znów obok nas pojawił się Matt nasz ochroniarz, prowadząc nas do stolika gdzie miałyśmy usiąść.
- Uwaga ustawiamy się w cztery kolejki, każda z was dostanie autografy od dziewczyn - ktoś zaczął tłumaczyć jak mają się poustawiać - każdy kto nie będzie stosował się do zasad kolejki wychodzi z pomieszczenia - po chwili głos ucichł  a do nas podeszły pierwsze cztery dziewczyny.
- cześć-  przywitałyśmy się marząc na płytach swoje imiona, na końcu mojego nabazgrałam małą kokardkę.
- boże święty kocham was - powiedziała jedna z nich, a na moją twarz wkradł się jeszcze większy uśmiech. Co chwila poznawałyśmy nowe osoby.

                                                            * Perrie *

 To jest i będzie niesamowite. Przyszło tyle osób, to nie jest do opisania. Tyle uśmiechów, tyle zabawy i szczęścia. Zerknęłam na dziewczyny na ich uśmiechy na twarzy, tryskało od nich energią.  Mój telefon zagwizdał oznajmiając mnie że dostałam SMS.
 Nadawca: Zayn
          Ślicznie wyglądasz słońce. ;)
Podniosłam głowę i zauważyłam mulata stojącego przy bramkach sklepu. Uśmiechnął się do mnie na co odpowiedziałam mu tym samym. Po chwili podszedł do kolejki i w niej stanął, wyciągnął coś z kieszeni okazało się że to nasza płyta. Zaczęłam się szczerzyć jak szczerbaty na widok sucharów. Stał jakieś 25 osób dalej. Po jakiś  trzydziestu minutach Zayn był już przy nas .
- Hej Zayn- przywitały się z nim dziewczyny
- cześć- odpowiedział
- po co przyszedłeś?- znam odpowiedz ale kocham słyszeć jego głos
- po autografy- uśmiechnął pokazując swoje śnieżnobiałe zęby. Szybko się podpisałyśmy i oddałyśmy mu płytę. Nachylił się nad Jade szepcząc jej coś do ucha, ta się zarumieniała  i spuściła głowę na co Zen się zaśmiał i odszedł. To było dziwne, nawet bardzo. Szybko podpisywałyśmy się na płytach.
 - Teraz do domu?- Jasy przerwała cisze pomiędzy nami. Jade skinęła głową, odkąd przyszedł Zayn i wyszeptał jej coś na uch zaczęła się dziwnie zachowywać.
----------------------------------------------------------
 Przepraszam że taki krótki ale nie miałam czasu go pisać. Następny będzie dłuższy

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 29

                                                             Jade

Dni były coraz krótsze, jak to zimą. Za dwa dni lecimy do Londynu na premierę płyty ,, DNA'' . Potem wracamy na Karaiby. Julia zaczyna się dziwnie zachowywać, nie dziwie się po tym jak przyłapałam Julię i Nialla  w sypialni, nawet ze mną nie rozmawiają. Fanki nie dają nam spokoju, nawet planujemy skrócić sobie wakacje. Harry rozmawiał z Megan gdy przyszła jeszcze raz powiedzieć mu jak ona go kocha, wtedy z nią poważnie porozmawiał i jak wrócimy do domu robią testy DNA.  Martwię się o Harry'go z nikim nie chce rozmawiać, nie wstaje z łóżka. Razem z Leigh siedzimy na tarasie z herbatą w ręku.
- znudziło mi się to ciągłe siedzenie w domu- powiedziała Leigh
- no, fanki zaczynają mnie już trochę denerwować, może naprawdę wrócimy szybciej- upiłam trochę parującego płynu, który rozgrzewał moje ciało
- będziemy musieli tak zrobić- Leigh poprawiła się na leżaku- jak wrócimy do Londynu, to ja kupuję dom- powiedziała po chwili
- jak to? nie chcesz już mieszkać z nami?- zapytałam
- wiesz, kocham was i w ogóle, ale chcę trochę więcej....... prywatności - odpowiedziała. Tak naprawdę też chcę wrócić do mojego mieszkania na Oxford Street.
- dobra, ja idę się przejść, Idziesz za mną?- pokiwałam przecząco głową, Leigh zeszła z tarasu zostawiają mnie samą. Słońce chyliło się ku zachodowi oddając swoje ostatnie promienie. Wstałam i weszłam do domu, odłożyłam już pusty kubek do zlewu. Gdy weszłam do sypialni Harry stał przy oknie w samych spodniach, odwrócił się ukazując biel swoich zębów, moje ręce powędrowały na jego talię, bez słowa wtuliłam się w jego nagi tors składając na nim jednego buziaka. Jego śmiech odbił się echem po pokoju, swoimi rękami oplótł moje drobne ciało.Nie wiem ile tak staliśmy, ale mogłam tak stać wieki.
- Jade- szepnął mi do ucha-  pomożesz mi w wyborze domu?- jego pytanie trochę mnie zaskoczyło
- ale przecież masz dom- podniosłam głowę do góry tak abym mogła spojrzeć na zielone migoczące oczy.
- ale chce mieć własny, a ty pomożesz mi wybrać-  zaśmiałam się
- dobrze, zresztą ja także wracam do mojego mieszkania ale pierw je wyremontuje  wtedy się wprowadzę- Harry złożył pocałunek na moim czole i podszedł do szafy, wyciągnął koszulkę i zwinnym ruchem założył ją na siebie, uśmiechnął się do mnie.
- a co do tego remontu to sama będziesz remontować czy kogoś wynajmiesz? - sama nie dam rady bo praca, w mieszkaniu nie mam żadnych wartościowych rzeczy
- wynajmę, ale pierw zrobię projekty - usiadłam na łóżku.
- ja idę na dół, chcesz coś?- wow od czterech dni nie wychodził z pokoju a nagle idzie jakby nigdy nic
- nie dziękuję- odpowiedziałam z uśmiechem a on wyszedł. Odpaliłam laptopa i zalogowałam się na Twittera. 159 wiadomości, kiedy na to odpowiem? Pewnie za rok. Przeglądałam stronę główną, natrafiałam na różne ciekawe zdjęcia, jedno zdjęcie zaciekawiło mnie najbardziej. Przyjrzałam mu się lepiej to Harry i ja gdy siedzieliśmy na kamieniach na plaży. Dziewczyny pisały o jakiejś nazwie dla fan-domu do którego należą, wymyślały takie nazwy że ciężko było by je zapamiętać. Wzięłam telefon i wybrałam numery dziewczyn, powiedziałam im aby przyszły po czym zakończyłam rozmowę. Po chwili pojawiły się w moim pokoju.
- coś się stało?- zapytała Jasy
- tak, nasi kochani fani chcą nazwę dla fan-domu. Zaproponujecie coś? - zapytałam, sama się zastanawiałam
- a jakie są propozycje? Od fanów oczywiście- odezwała się Pezz
- mmm... tego nie da się wymówić - zaśmiałam się- Mixers, nasz fan-dom będzie nosił nazwę Mixers-
 dopowiedziałam  po chwili
- no pasuje, to szybko mówimy im o tym- Perrie była tak podekscytowana że wzięła z moich kolan laptopa i zaczęła pisać, to co jej dyktowałyśmy, po skończonym pisaniu przeczytałam to na głos.,,  Hej Mixers. Czytałyśmy wasze wiadomości o nazwie dla fan-domu. Co powiecie na Mixers? Nam się podoba, piszcie  czy wam również. xx Little Mix xx'' -  i poszło w świat. W dosłownie pięć sekund dostałyśmy sto potwierdzeń że podoba im się nazwa. Wyłączyłam laptopa.
- Jade, bo my chciałyśmy cię zapytać czy nie chciała byś skrócić tego urlopu? Wiesz fanki nie dają nam spokoju, a jeszcze musimy zacząć ćwiczyć układy na trasę koncertową. - poinformowała mnie Leigh
- właśnie o to samo chciałam się spytać, możemy skrócić ten urlop. Mam dość siedzenie w domu. Mamy dziś 15 listopad, wrócimy do domu i tyle tylko jeszcze porozmawiajmy z chłopcami.- razem zeszłyśmy na dół, gdzie chłopcy oglądali mecz piłki nożnej.
- chłopcy, co powiecie na skrócenie sobie urlopu? - zapytałam
- musimy, przed chwilą dzwonił Liam, mówił że Paul zaczyna się denerwować zamówił  nam już nawet bilety na 18 więc nie mamy wyboru- odpowiedział Zayn
- spoko, to tak. Dziś i jutro mamy jeszcze relaks, a potem zaczynamy się pakować- podsumował nam to Niall. Pokiwaliśmy głowami, usiadłam wygodnie obok Harry'go, kładąc głowę na jego klatkę piersiową on objął mnie ramieniem. Mecz był dosyć ciekawy odbywał się w Hiszpanii ale nie za bardzo wiem kto z kim gra. Podniosłam głowę tak że patrzyłam na profil mojego chłopaka, badałam fakturę jego skóry.
- co robimy?- zapytała Julia
- może wspólnie wybierzemy się na plaże? Wiem jest już wieczór. Możemy rozpalić sobie ognisko i porozmawiać- zaproponował Tom
- dobra tylko musimy rozpalić je blisko domu - powiedziała Jasy

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 28

                                                                 Harry
Próbowałem pozbierać myśli. Ja mam córkę. To było dziwne, to uczucie że ma się dziecko, Ale skąd miałem wiedzieć, nie utrzymywałem z nią kontaktu. Spojrzałem niepewnie na Jade. Łzy niebezpiecznie migotały w jej oczach, jeśli myśli ze ja zostawię to bardzo się myli szukałem takiej dziewczyny jaką jest Jade. Nie mogłem na to patrzeć, stanąłem , Jadey również się zatrzymała. Spojrzała na mnie pytająco
- jeśli myślisz ze cię zostawię to bardzo się mylisz, za długo czekałem na dziewczynę taką jak ty, - chciała coś powiedzieć ale z tego zrezygnowała -Jade wiem ze mam córkę ale nie zrezygnuje z ciebie, jesteś zbyt ważna dla mnie.- jej brązowe oczy, powiększyły się na moje słowa
- och Harry...   Proszę cię, porozmawiaj z Megan, skąd masz pewność ze to twoja córka? Przecież ona cię zdradziła -zakończyła swoja wypowiedź i ruszyła dalej. Miała racje, nie miałem stu procentowej pewności ze to moja córka. Dalszą drogę przeszliśmy w ciszy. Dotarliśmy do miejsca gdzie  na całej plaży były ogromne kamienie. Jade wspięła się na jeden z nich i usiadła po turecku. Wyglądała pięknie, wiśniowe włosy rozwiewane przez delikatny wiatr, okiełznane przez czarny kapelusz. Wyglądała na zrelaksowaną, ale tak nie było. Po krótkiej chwili usiadłem obok niej, niepewnie splotłem nasze palce, a ona położyła głowę na moim ramieniu.
- nie chcę cię stracić- wyszeptała, moje rozpłynęło się. Mówiła z takim szczerością, podniosłem jej podbródek i złożyłem pocałunek na jej ustach
- nie stracisz- uśmiechnąłem się na co na jej ustach również pojawił się uśmiech- co dzisiaj jest?
- 7 listopad, a co?- jak ten czas wolno leci
- nic, co powiesz na piknik? tutaj?- zapytałem
- sami czy z resztą?- błysk w jej brązowych oczach świadczył sam o sobie, chciała spędzić  trochę czasu tylko ze mną.
- oczywiście że sami- złożyłem delikatny pocałunek na jej czole.
- Harry, ale obiecaj mi że porozmawiasz z Megan jak wrócimy do Londynu. dobrze?-musiałem to zrobić, Jade nie wytrzymała by tego że mam dziecko.
- obiecuje - wyszeptałem- wracamy?- zapytałem, jęknęła niezadowolona
- musimy? Tu jest tak fajnie- położyła się na kamieniu, a jej bluzka która i tak była krótka podwinęła się jeszcze bardziej ukazując plaski brzuch.Pochyliłem się i zacząłem składać delikatne pocałunki na jej brzuchu, na co ta delikatnie zachichotała, muskałem nową odkrytą skórę nosem i ustami. Złożyłem pocałunek na jej pępku i oderwałem się od niej.
- nie,ale musimy jeszcze przygotować wszystko na piknik- niechętnie się podniosła
- no dobrze, tylko czekaj chwilkę muszę zdjąć buty- powiedziała i zaczęła rozpinać zamek
- po co?- nie za bardzo wiedziałem dlaczego musi je ściągnąć
- bo mi piasek wpada- odpowiedziała, zdejmując buty- ok, możemy iść
 Szliśmy spokojnie, bez pośpiechu. Gdy weszliśmy do domu, nikogo nie było.Wymieniliśmy z Jade pytające spojrzenia.
- może wyszli- Jade poszła do kuchni
- niespodzianka- usłyszałem głos innej dziewczyny i radosny krzyk Jade ,, Avirl ''. Wszedłem do kuchni i zastałem tam Jade w objęciach Avir Lavinge.
- tęskniłam za Tobą, chciałam zadzwonić, ale nie miałam czasu- powiedziała Avirl do Jade
- ja też, nie wiedziałem że sława zajmuje tyle wolnego czasu-były tak pochłonięte sobą że nawet mnie nie zauważyły. Po chwili Avril spojrzała na mnie.
- ugh... cześć jest m Avirl przyjaciółka Jade- uścisnęliśmy swoje dłonie
- Harry, chłopak Jade-uśmiechnęła się promiennie  i objęła Jade
- chciałam cię zaprosić na mój ślub, ale skoro masz chłopaka to muszę dopisać do zaproszenie również ciebie Harry.- wyjęła z torebki kopertę z zaproszeniami- proszę, Harry masz przyjść z Jade na to wesele, pamiętaj jesteś zaproszony  - dała Jade zaproszenie, a ta je od razu  otworzyła
- Los Angeles, 21 marca. Wiesz na razie nie możemy przyjąć zaproszenia bo nie wiemy co na ten dzień jest zaplanowane, poinformujemy cię na początku grudnia, ok?- Jade miała racje, zresztą jak zawsze
- spoko, bez pośpiechu. Dlaczego się wyprowadziłaś z mieszkania ?- zapytała, Jade uśmiechnęła się promiennie
- bo teraz mieszkam z resztą dziewczyn, ale mam zamiar wrócić do tego mieszkania. Wprowadzę sie tam jakoś po Sylwestrze - mówiła, dopiero teraz się skumałem
- mieszkałaś na Oxford Street?- pokiwała głową
- w takim białym wieżowcu?-podeszła do mnie
- tak, a co?-odpowiedziała pytaniem na pytanie
- bo w tym samym budynku, na tej samej ulicy mieszka Liam- zaśmiała się
- poważnie? Nigdy go nie spotykałam -  przytaknąłem śmiejąc się. Avirl była z nami do 15 gdyż potem miała samolot, kiedyś ona dostanie zaproszenie na ślub mój i Jade. Jade w ślicznej białej sukience, z welonem na głowę, idąc do ołtarza. Zmienia nazwisko Thirlwall na Styles, kilka miesięcy później spodziewamy się dziecka i jesteśmy najszczęśliwszymi osobami na świecie. Szykowałem koszyk na piknik, gdy do domu wbiegli jak stado zwierząt Leigh, Perrie, Tom i Zayn.
 - o Harry dobrze że jesteś- powiedział zdyszany Zayn, co oni do cholery robili?- lepiej nie wychodź z domu, dobrze ci radze- usiadł na kanapie
- a to niby czemu?- zapytałem
- fanki, dziesiątki  fanek. Byliśmy na spacerze i nas dopadły, przy ucieczce zgubiliśmy Jasy i Kevina- odpowiedziała Pezz
- wow- nie mogłem znaleźć słów, przecież miało ich tu nie być, to Dominikana tu nie jesteśmy aż tak bardzo sławni
- coś mnie ominęło?- do pokoju weszła Jade
- nasz piknik odwołany, fanki nas znalazły- odpowiedziałem
- a gdzie was znalazły? na terenie hotelu czy jak zwiedzaliście miasto?- zapytała Jade
- trochę tu trochę tam. Szliśmy zwiedzać kościoły, tam nas kilka znalazło, daliśmy autografy i poszliśmy dalej, resztę naszego zwiedzania uciekaliśmy do hotelu gdzie również były fanki, zgubiliśmy je przy basenie i gdy uciekaliśmy pomiędzy domkami- opowiedział Tom
- dobra, czyli nasz piknik odwołany- moja gwiazdeczka powiedziała zrezygnowana 
- nie, nie musicie rezygnować. chyba że chcecie zostać rozszarpani na strzępy- odpowiedziała sarkastycznie Leigh 
- nie piknik zrobimy sobie  na tarasie- szybko odpowiedziałem
------------------------------------------------------------------------------------------------------
mamy nowy rozdział, miłego czytania 

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 27

Nie spałam już pół godziny, nie mogłam ruszyć się z łóżka gdyż silne ramie oplatające moją talię mi na to nie pozwala.Podjęłam ostatnia próbę wydostania się z objęć Harry'go, moje poczynania zostały skomentowane cichym powiedzeniem mojego imienia
- Harry czas wstawać- odwróciłam się do niego, wiedziałam że nie śpi, potarłam palcami górę jego policzków zachęcając go do otworzenia oczu. Uśmiech pojawił się na jego twarzy wraz z dołeczkami, po chwili otworzył błyszczące zielone oczy, uśmiech wkradł się na moje usta
- jak się spało księżniczko?- powiedział niskim ochrypłym głosem i pocałował delikatnie moje czoło
- dobrze, mimo tego że nie mogłam się nocą ruszyć -odpowiedziałam
- dlaczego?- kreślił małe kółeczka na dole moich pleców
- bo ktoś całą noc przytulał mnie do siebie i nie pozwalał się ruszyć- zaśmiał się ukazując biel swoich zębów. Leżeliśmy rozmawiając na wiele tematów, gdy tylko chciałam wstać z łóżka Harry od razu przyciągał mnie bliżej siebie, przejechał palcami po mojej ręce, niepewnie ją odsunęłam
- dlaczego masz tyle blizn?- wiedziałam że kiedyś o to zapyta, to pytanie nie dawało mu spokoju przez kilka ostatnich dni widziałam to w jego oczach
- jak miałam 14-15 lat zaczęli mi ostro dokuczać, wyzywać nie dałam rady, zamknęłam się w łazience zaczęło się od jednej małej kreski, skończyło się na kilkudziesięciu - powiedziałam szeptem. Harry patrzał na mnie chwilkę analizując to co usłyszał, otworzył usta aby coś powiedzieć ale je zamknął, przytulił mnie w opiekuńczym uścisku, położyłam głowę na jego torsie, jego palce kreśliły dziwne wzory na moich przedramionach.
- '' But you're perfect to my ''- podniosłam na wzrok na chłopaka, uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek głowy, wstał i podszedł do mojej strony łóżka
- idziemy robić śniadanie- pochylił się, jedną rękę wsunął pod moje plecy a drugą pod kolana unosząc mnie, położyłam jedną dłoń na jego karku. Przez nasza krótką drogę cały czas się śmiałam, Harry posadził mnie na blacie. Stanął pomiędzy moimi udami
- to co robimy?- zapytałam
- co powiesz na.... naleśniki z truskawkami i bananem?-zapytał
- mmm... niech  Ci będzie- powiedziałam ześlizgując się  z  blatu, pocałowałam go w policzek i ruszyłam do lodówki. Harry wyciągnął miskę. Ciasto było gotowe, tylko teraz je usmażyć. Po przygotowaniu wszystkiego, poszliśmy się ubrać. Z szafy wyciągnęłam bluzkę, spodenki i kapelusz, założyłam moje ukochane gladiatorki i zeszłam na dół, z kuchni dobiegły mnie podniesione głosy, weszłam do kuchni. Zastałam tam Harry'go i Megan, stanęłam w drzwiach.
- zniknij z mojego życia- głos Harry'go odbił się echem po kuchni
- nie zniknę.... Harry, ja Cię nadal kocham, - powiedziała szeptem, nie mogłam dalej tego słuchać, odchrząknęłam cicho ich oczy padły na mnie.- czyli ona jest ważniejsza od mnie-krzyknęła z złością w głosie, Harry wyciągnął w moją stronę dłoń, podeszłam bliżej, chwytając jego dłoń, stanęłam pomiędzy Harry'm a Megan. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na nią
- słuchaj, Megan. Ty i Harry nie jesteście już razem, od nie wiem dwóch lat?Harry jest teraz ze mną, więc nie masz się co starać, on już wybrał. Więc nie widzę sensu, abyś tu przychodziła i się nam naprzykrzała- powiedziałam wolno i wyraźnie. Megan spojrzała na Harry'go, smutnym wzrokiem. Odetchnęła i spojrzała na mnie, trochę mi jej było żal.
- dobra, wygrałaś. Gdyby nie tamto wydarzenie, nadal byśmy byli razem- wróciła spojrzeniem na chłopaka- nadal Cię kocham i nasza córeczka także-uśmiechnęła się smutno .Zamurowało mnie. Harry nic mi nie mówił że ma córkę. Harry tak samo jak ja stał osłupiały
- czekaj, co? Jak to ty i Harry macie córkę?- zapytałam, bo Harry nie raczył się odezwać
- tak ma już trzy latka, tylko jemu zachciało się kariery- powiedziała i wyszła. Stałam, analizując wszystko to co powiedziała. Harry. Córka. Kariera. Te trzy słowa cały czas chodziły mi po głowie. Jak on mógł je opuścić, jak? Przecież on je kochał.... chwila a jeśli on nic nie wiedział o tym że Megan jest w ciąży, a może to nie jest jego dziecko. Kilka łez spłynęło po moim policzku
-Jade- cichy, ochrypły głos wyrwał nie z zamyślenia
- tak?- zapytałam  obracając się do niego
-wiesz czemu zerwaliśmy?- zapytał niespokojnym głosem , pokiwałam głową, a on wziął głęboki dech- ona mnie... mnie zdradziła, po dwóch latach bycia razem- łzy migotały w jego oczach, oplotłam swoje ręce wokół jego tali przytulając się mocno, jego ręce opatuliły moje małe ciało, swoją głowę oparł o moją - ja nie wierze w to że to moje dziecko- powiedział cicho, na co jeszcze bardziej go przytuliłam
- chodź, pójdziemy się przejść- powiedziałam. Splotłam nasze palce i ruszyłam w stronę tarasu. Spacerowaliśmy wolno, pogrążeni swoimi myślami. Słońce wzbijało się coraz wyżej ogrzewając nasze ciała

--------------------------------------------------------------------------------------
Oto nowy rozdział. Przepraszam że taki krótki, ale mam teraz dużo na głowie, co chwila jakiś sprawdzian czy kartkówka. Miłego czytania

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 26

                                                             Jade

Dochodziła powoli północ, jak się dowiedziałam co każda pełnie księżyca, młode pary biorą ślub, wtedy w każdym kościele na całej Dominikanie biją dzwony. Przeciskałam się pomiędzy tańczącymi ludźmi z owocowym koktajlem w dłoni. Szukałam  Harry'go. Moje oczy niecierpliwie szukały burzy loków i błyszczących zielonych oczu, nigdzie nie mogłam go znaleźć. Gdy dalej chodziłam podbiegła do mnie Julia
- hej, wiesz może gdzie jest Niall?-zapytała
- nie, a ty wiesz gdzie jest Harry?- pokiwała przecząco głową- chodź razem ich poszukamy.- przeciskałyśmy się pomiędzy ludźmi, przystanęłyśmy gdy odezwała się kobieta prosząc o uwagę
- uwaga, pewna szóstka chłopców ma prezent dla swoich przepięknych dziewczyn - wszystkie oczy padły na kobietę na scenie- a oto oni- powiedziała, a na małą scenę wyszły nasze zguby
- cześć, pewnie kilku z nas znacie, ale chcieli byśmy zaśpiewać piosenkę dla naszych wspaniałych dziewczyn- odezwał się Niall
- zaśpiewamy naszą piosenkę ,, You&I''- zauważyłam że Kevin ma mikrofon tak jak reszta tylko Tom gitarę akustyczną- chcieli byśmy zaprosić je do nas na scenę- Zayn zakończył wypowiedź
- dziewczyny chodźcie do nas- poszłyśmy w tym kierunku, po drodze spotykając resztę dziewczyn, weszłyśmy na scenę- a teraz wy przytulcie swoje drugie połówki - z twarzy Harry'go nie schodził uśmiech gdy skończył mówić, i objął mnie przyciągając bliżej siebie. Tom zaczął szarpać za struny i z gitary wydały się pierwsze dźwięki.  ( włącz You&I )
Niall:
I figured it out
I figured it out from black and white
Seconds and hours
Maybe they had to take some time

Liam:

I know how it goes
I know how it goes from wrong and right
Silence and sound
Did they ever hold each other tight like us?
Did they ever fight like us?

Harry:

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I
Oh You and I

Zayn:

I figured it out
Saw the mistakes of up and down
Meet in the middle
There's always room for common ground

Louis:

I see what it's like
I see what it's like for day and night
Never together
Cause they see the things in a different light
Like us
But they never tried like us

Harry:

You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us

Zayn:

Cause You and I

Wszyscy:

We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us
No, nothing can come between
You and I (You and I)
You and I (You and I)

Zayn:

We can make it if we try
You and I

Harry:

Oh You and I

Zayn:

You and I

To było wspaniałe, pocałowałam go w policzek i przytuliłam sie do niego. Zeszliśmy ze sceny, razem z Harry'm poszłam po koktajle, chciałam wracać ale poczułam mocniejszy uścisk na mojej dłoni. Harry zbliżył swoje usta do mojego ucha, całując je

- Idziemy na plaże- Harry, mówił przyciszanym głosem, delikatnie pokiwałam głową. Chodziliśmy po wilgotnym piasku, nasze dłonie były splecione gdy plażą wracaliśmy do domku. Szliśmy w ciszy, ciesząc się swoim towarzystwem. Do domku weszlismy drzwiami tarasowymi, w salonie siedziala Jesy i Perrie, Harry poszedl do górya ja przysiadlam sie do dziewczyn
- to było wspaniale, - odezwała się Jesy
-mhm... dobra ja idę spać, dobranoc- powiedziałam  całując je w policzki
- my jeszcze chwilę posiedzimy- poszłam na górę, Harry leżał w łóżku baz koszulki, szybko przebrałam się w piżamę i dołączyłam do niego
- idziemy spać- wyszeptał mi do ucha, zgasił lampkę nocną. Po chwili poczułam jak silne ramie przyciąga mnie w opiekuńczym uścisku, splotłam nasze palce, zasypiając.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki, ale czasu nie mama na pisanie, a teraz idę, pa

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 25

                                                         Jade

- no weźcie, gdzie się pochowaliście?!- Harry szukał - Tom za kanapą- krzyknął uradowany jak dziecko, wyszliśmy z kryjówek
- ej nie chce was martwić ale jest po 22, bawimy się już kilka godzin, co powiecie, na małe co nie co?-  Niall, wiecznie głodny człowiek
- możemy podgrzać zupę- stwierdziła Jasy
- bardzo chętnie- Niall był już w kuchni. Siedzieliśmy w salonie, z miskami parującej zupy, przy jedzeniu rozmawialiśmy. Nawinął się temat premiery płyty.
- 19 mamy premierę płyty czyli 18 rano wylatujemy do Londynu, a 19 wieczorem wracamy tu, samolot mamy już zamówiony - powiedziałam
- a co z nami?- zapytał Zayn, no tak dla nich nie mamy biletów lotniczych
- mmm... zostaniecie tu, jak coś chcecie to napiszcie na karce przywieziemy wam- Jasy wpadła na dobry pomysł
- dobra, ale czemu mamy zasłonięte rolety?- zapłata Julia
- a wolała byś widzieć co dzieje się...- odpowiedź Leigh, przerwało pukanie w drzwi balkonowe, wymieniliśmy spojrzenia, Kevin poszedł zobaczyć kto to, delikatnie odsunął zasłonę, tak że tylko on widział kto puka
- kto to?- zapytałam
- jakaś dziewczyna,nie znam jej- podeszłam do niego, zerknęłam przez zasłony, na zewnątrz stała Megan
- Megan - wymamrotałam
- wpuścić ją?- zapytał Kevin
- nie- razem z Harry'm odpowiedzieliśmy,
 - a może otworzy El albo Julia- przytaknęłam i razem z Harry'm ruszyłam do kuchni, gdy w niej byliśmy Harry usiadł na krześle, chciałam zająć miejsce obok niego, ale on pociągnął mnie za rękę tak że usiadłam mu na kolanach, Harry wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi muskając ja nosem
- cześć jestem Megan jest tu może Harry?- zapytała trochę piskliwym głosikiem
- nie, Jade i Harry mieszkają gdzie indziej w ogóle nie w tym hotelu ani w żadnym z domków- odpowiedziała Perrie
- szkoda, chciałam porozmawiać z Harry'm, to idę na razie- powiedziała, zamknięto drzwi
- no już wychodźcie - usłyszeliśmy , wstałam a Harry zaraz po mnie
- dobra nie wnikamy, jest chwila po 23, czas spać bo jutro, czeka nas zabawa i mam przygotowane niespodziankę- powiedziała podekscytowana Leigh, przebraliśmy się w piżamy, mieliśmy dość mało miejsca, więc, był mamy problem z wierceniem się ale daliśmy radę, Harry przytulił się do moich pleców, zasnęliśmy.

                                                            Harry

Obudziłem się o 9, Jade spała wtulona w mój tors, cały czas zastanawiam się skąd ma tylko blizn na rękach, wstałem nie budząc innych i udałem się do kuchni. Wrócił prąd.Smażąc jajecznicę, do kuchni weszła Leigh
- cześć- powiedziała
- siema, obudzisz resztę? Ja zaraz  kończę gotowanie- powiedziałem
- spoko, ale za to robisz mi kawę- odpowiedziała
- dobra- weszła do salonu, odsłoniła firany i rolety, usłyszałem jedno długie jęknięcie
- wstajemy, zaraz spóźnimy się na samolot!- krzyknęła, momentalnie wszyscy zerwali się z wygodnej pościeli
- co?!- wykrzyczeli jednocześnie
- żartowałam, śniadanie na stole- powiedziała, po chwili wszyscy zjawili się w kuchni, Jade pocałowała mnie w policzek i przytuliła się do mojego boku obejmują moją talię rękami
- no cześć skarbie, jak się spało?- zapytałem
- mm... nawet dobrze, a Ci?- jaka ona słodka
- dobrze, siadaj do stołu, zaraz przyniosę jajecznicę- powiedziałem
- nie, pomogę ci- odpowiedziała, wyciągnęła talerze, pokroiła chleb, zacząłem nakładać wszystko na talerze, po chwili jedliśmy śniadanie i popijaliśmy je kawą. Posprzątaliśmy w salonie i poszliśmy się ubrać, na dworze było około 35 stopni. Jade wzięła prysznic i poszła do Leigh, a ja skorzystałem z okazji i wziąłem prysznic, wyszyłem z łazienki z ręcznikiem przewiązanym na biodrach, a moja dziewczyna kończyła zapinanie swojej koszuli, włosy miała spięte w luźnego kucyka.
- ślicznie wyglądasz- powiedziałem , spojrzała na mnie
- dziękuje, idź się ubierz, Leigh i Kevin zabierają nas na spacer- wyjąłem z szafy spodenki i koszulkę o tego założyłem czapkę z daszkiem, którą założyłem na odwrót. Razem z Jade zeszliśmy na dół, wyszliśmy zamykając drzwi na klucz. Szliśmy ścieżką leśną, o dziwo w lesie było ładniej niż na plaży, weszliśmy na polanę, była tam mnóstwo kwiatów
- jak tu pięknie- wyszeptała Jade
- a to tylko jedna cześć, słyszycie szum?- zapytała Leigh, zamilkliśmy tak po chwili dało się go słyszeć
- no słyszymy- odpowiedział Louis
- to chodźcie jeszcze kawałek- ruszyliśmy, po chwili dotarliśmy do małego płytkiego jeziora a do tego jeziora spływał mały wodospad
- wow- powiedzieliśmy razem
- skąd wiedziałaś o tym miejscu?- zapytałem
- jak szliśmy zwiedzać,to ja i Kevin ruszyliśmy pierw zobaczyć lasy, przez przypadek natknęliśmy się na to- widok zapierał dech w piersi
- ej paczcie, jaki słodki żółw- z zachwytu powiedziała Jade
- Jade nie podchodź może być niebezpieczny- powiedziałem podchodząc do dziewczyny, chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem do siebie
- oj już nie przesadzaj- powiedziała oburzona
- ludzie... wiecie nie che was martwić, ale tu są wąż- wyszeptała przerażona Jasy, dostrzegłem na ziemi dość dużego węża
- dobra, powoli się wycofujemy, jak powiem już zaczynamy bieg, tą samą droga jaką przyszliśmy- powiedział wolno i cicho Lou, szliśmy powoli  do ścieżki która przyszliśmy- już- ruszyliśmy biegiem, gdy byliśmy na samym  początku polany, zwolniliśmy trochę.
- dobra, nigdy więcej tam nie idziemy- powiedziała lekko zdyszana Li. Dotarliśmy do domu. Wlałem sobie wody do szklanki, usiadłem na jednym z leżaków na tarasie. Po chwili przyszła Jade
- o tu jesteś, dzwoniła Anastazja, powiedziała że zabawa zaczyna się o 18, bo dziś jest pełnia księżyca, znów musimy mieś sukienki albo spódniczki, chodź pomożesz mi-  pociągnęła mnie za rękę, prowadząc do pokoju. Gdy weszliśmy, Jade otworzyła szafę i wyjęła kilka sukienek, wzięła jedną pokazując mi.
- to ta- znów pokazała mi sukienkę, pokiwałem przecząco głową- poddaje się, to była już ostatnia- usiadła obok mnie na łóżku, pocałowałem ją w policzek, potem zjechałem z pocałunkami na linię jej szczęki, aż dojechałem do ucha, przegryzłem delikatnie płatek, po czym wstałem, szukałem chwilę czegoś w jej szafie, wyciągnąłem czarną sukienkę  podałem ją Jade, spojrzała na nią kilka razy
- niech ci będzie - weszła do łazienki, po chwili wyszła ubrana, podszedłem do niej
- wyglądasz ostro- powiedziałem
- teraz tylko buty- podeszła do szafy, kucnęła przy niej i wyciągnęła buty na koturnie  , usiadła na łóżku zakładając je- teraz ciebie trzeba uszykować- znów wróciła do szafy, wyciągnęła białą bluzkę na krótkim rękawie, jeansową koszule i ciemna jeansy, ubrałem się zakładając do tego conversy. - teraz możemy iść-  chwyciła mnie za rękę, chwyciłem jej nadgarstek i przyciągnąłem do siebie, odbiła się od mojego torsu, a ja szybko wpiłem się w jej usta.
---------------------------------------------------------------------
Mamy nowy rozdział, trochę dłużej pisany gdyż zabrali mi laptopa do naprawy, miłego czytana

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 24

                                                         Harry

Zbliżał się zachód słońca, grill już dawno wygasł, jak się okazało mamy tylko osiem leżaków, ale niektóre były takie duże że spokojnie zmieściło by się tam trzy osoby, akurat ja i Jade mamy taki leżak, Jade, El i Jasy poszły zrobić herbatę. Ciągle nie mogę uwierzyć że Jade się zgodziła,.Wszyscy byliśmy opatuleni kocami.
- proszę- z zamyślenia wyrwała mnie Jade, podając mi kubek z parującą cieczą
- dziękuje,- odkryłem koc, dziewczyna usiadła obok mnie, siedzieliśmy gadając, słońce chowało się na horyzoncie, spojrzałem w lewo na plażę, zobaczyłem wręcz czarne szybko zbliżające się chmury, po chwili wszyscy tam patrzeli
- może przeniesiemy się do środka?- powiedziała przerażona Leigh
- bardzo chętnie- odpowiedziała Jade, odkrywając się i wstając, poczuliśmy bardzo silny powiew wiatru, szybko z chowaliśmy leżaki, piłki i inne rzeczy które znajdowały się, na tarasie albo plaży, weszliśmy do środka, obeszliśmy cały dom sprawdzając czy mamy wszystko zamknięte, o dziwo w każdej sypialni były otwarte okna i drzwi balkonowe, pozamykaliśmy wszystko, zakluczyliśmy drzwi i usiedliśmy w salonie, usłyszeliśmy telefon, poszedłem odebrać
- Hallo?- zapytałem osoby po drugiej tronie
- Domek numer 26?- zapytał męski głos
- tak- odpowiedziałem
- jak pewnie państwo zauważyli, zbiera się na burzę, radzimy szczelinie wszystko pozamykać, w kominku można rozpalić ogień, gdyż dla bezpieczeństwa wyłączamy prąd, w kuchni powinny być świeczki, a w jednej z komód gry planszowe,za pół godziny wyłączamy prąd, życzę miłego wieczoru, do widzenia- no widać że wszytko jest dopięte na ostatni guzik, odłożyłem telefon
- mamy pół godziny i wyłączają prąd, mamy rozpalić w kominku, w kuchni mamy świeczki, gdzieś w komodach są gry - powiedziałem
- skoro wyłączają prąd, to może będziemy spali tutaj? Weźmiemy poduszki, kołdry, koce - zaproponowała Jasy, no pomysł dobry
- no okey, tylko jak na podłodze? Bo kanap się rozłożyć nie da- dopowiedział Kevin
- ile mamy kołder?- zapytała Julia
- w każdym pokoju jedna i jedna zapasowa, czyli łącznie z trzydzieści ich jest- odpowiedziała Leigh
- no to 15 rozłoży się na podłodze a resztą się przykryjemy, problem rozwiązany- powiedziała Jula
- okey, to tak musimy się podzielić zadaniami, jest nas łącznie dwunastu, podzielmy się na czteroosobową grupę- powiedział Zayn, to nie był głupi pomysł
- a co na przykład mamy zrobić w tej grupie?- Niall, ostatnio do wszystkiego się czepia
- dobra zrobimy tak, jedna grupa przygotowuje salon, druga coś do jedzenia, trzecia gry i rozpala ognisko i idzie jeszcze raz zobaczyć czy wszystko jest pozamykane- odpowiedziała Leigh
- dobra to dzielimy, Zayn, Kevin,Niall i Tom kominek, sprawdzacie dom i gry, Louis, Julia,Eleanor i  Jesy robicie salon, Harry, Leigh, Perrie i ja gotujemy i bierzemy świeczki- powiedziała Jade, szybko się zebraliśmy, w kuchni znaleźliśmy świeczki wyłożyliśmy je na blat i zostawiliśmy
- dobra, mamy dwadzieścia minut, Perrie zagotuj wodę do dwóch termosów, dobra my zrobimy kanapki...- chciałem kontynuować ale mi przerwali
- mmm.... Harry ale kanapki można zrobić obie nawet jeśli nie ma prądu - odezwała się Jade, no dobra miała rację,jej oczy tak ładnie świeciły przy ostatnich promieniach  słońcach
- to co sugerujesz?- zapytałem
- zupa pomidorowa z fasolą, a kanapki każdy będzie sam mógł sobie zrobić,- odpowiedziała, szybko robiliśmy zupę. Właśnie zapalaliśmy w salonie ostatnie świeczki i bum nie ma prądu i tak było dosyć jasno, Jade chwilę temu poszła do sypialni po książki, jeszcze nie wróciła, zaczynałem się martwić.Julia również tam poszła, po czegoś zapomniała, po chwili oby dwie zeszły na dół, usiedliśmy na kanapach.
- to co robimy?- zapytała Jade
-a co powiecie na grę w chowanego? Każdy z nas dostanie latarkę, dom mamy wielki- zaproponowała Perrie, no nie wiem, takie to trochę dziwne
- nie jesteśmy za starzy? - głos zabrał Louis
- nie, my nie. nie wiem jak ty?- odgryzła się Eleanor
- dobra, wszyscy się zgadzają?-  zapytała Pezz, przytaknęliśmy- więc zasady są takie, jedna osoba szuka, reszta się chowa, każdy nawet szukająca dostaje latarkę, musimy uważać aby ten ktoś nas nie znalazł, jak nas znajdzie, to wracamy wszyscy do salonu i gramy od początku, można zmieniać kryjówkę, ja to wymyśliłem wiec ja szukam, liczę do 50 i szukam- zakończyła, wzięliśmy latarki-okey, strat- Perrie obróciła się do ściany, i zaczęła liczyć, a my rozbiegliśmy się po całym domu.
------------------------------------------------------------------
Mamy nowy rozdział, teraz ja lecę na film, taki jakiś krótki, nie moja wina, czasu nie mam

czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 23

Dziś mamy 5 listopad, właśnie szykujemy się do wyjścia na plażę. El i Louis, pomagając w czymś Zaynowi,Jula, pakuje koszyk piknikowy, a Niall jej pomaga.Pakowałam ręcznik, ale usłyszałam pukanie, szybko pobiegłam otworzyć drzwi.
- dzień dobry Jade, wszyscy są w pokoju?- zapytała  Anastazja, kobieta pracuje w recepcji często nas odwiedza, wiec zaczęliśmy mówić sobie po imieniu  
- tak, właśnie szykujemy się do wyjścia, proszę wejść- powiedziałam wpuszczając ja do środka- ej chodźcie wszyscy- powiedziałam, zjawili się w salonie
- wiec, mam dla was propozycję, w naszym ośrodku, wybudowaliśmy kilka miesięcy temu domki na plaży, teren jest prywatny, łącznie z plażą, spotkacie tam jedynie tylko innych gości hotelu i domków. Domek który wam chcę zaproponować, jest piętnastoosobowy , mamy tam pięć łazienek i piętnaście sypialni, dwuosobowych, kuchnia, salon, taras. Co wy na to abyście się tam wprowadzili, wraz ze swymi przyjaciółmi z innego pokoju? Oczywiście, z tą samą cenę, co hotel- pomysł był by dobry
- możemy chwilkę porozmawiać?- zapytał Zayn, podeszliśmy do siebie
- pomysł fajny, będziemy mieli więcej prywatności, ja jest za- odezwałam się Perrie
- ja też- odpowiedziałam  - kto che kładzie ręce na środek- dopowiedziałam , wszyscy oprócz Nialla położyli dłonie- Niall, zdecyduj się- powiedziałam, położył rękę
- bardzo chętnie, przyjmiemy tą propozycje, kiedy możemy się przenieść?- zapytałam, podchodząc do niej
- najlepiej było by teraz, macie dwie godziny, domek numer 26, znajduje się najbliżej plaży - powiedziała i opuściła pokój
-  to idziemy się spakować- stwierdziła Eleanor, ruszyliśmy do sypialni, zapomniałam że przybyło mi trochę ubrań, po naszym wypadzie na zakupy, jakoś pomieściłam wszystko w swoich torbach i ruszyłam do salonu, jako pierwsza się spakowałam, poczekałam pięć minut i każdy po kolei wchodził z walizkami, upewniliśmy się że nic nie zostawiliśmy opuściliśmy pokój. Nie powiem, domek był bardzo daleko, a jedynym sposobem aby tam się przedostać, były rowery, taki trochę dziwny sposób poruszania się, ale daliśmy rade, w rowerze zmieszczą się dwie osoby wraz z walizkami, a rowerem kierował przewodnik, zajęliśmy nasze miejsca, jechałam z Louisem.
- ale wolno lecą te dni- powiedział
- lepiej dla nas, jak myślisz co wydarzy się w tym miesiącu?- byłam ciekawa, znaczy wiem że on nie wiem, ale może da jakiś fajny pomysł na urozmaicenie czasu wolnego
- nie mam pojęcia co się wydarzy ale jedno wiem, to będzie najwalniejszy miesiąc- powiedział- nie powiesz nikomu? A szczególnie tej osobie?- zaciekawiły mnie jego pytania
- nie, nie powiem, możesz mi zaufać- powiedziałam chwytając jego dłoń
- mam zamiar oświadczyć się Eleanor- wyszeptał ledwo słyszalnie, ale dokładnie go zrozumiałam
- Louis to świetnie- powiedziałam przytulając go
- wiem ale, boję się że ona się nie zgodzi, że mi odmówi-  jego głos się łamał
- ej spokojnie, na pewno się zgodzi wystarczy na nią spojrzeć, jak jest w tobie zadłużona, skoczyła by za tobą w ogień- powiedziałam- nie masz się o co martwić, a gdzie i kiedy chcesz się jej oświadczyć?-  zapytałam po chwili
- nie wiem, ale pierw muszę was się pozbyć, chcę żeby to było takie zaskakujące, spacerujemy sobie spokojnie, zaprowadzam ją w piękne miejsce i się jej oświadczam, nie chcę aby było widowisko, chcę mieć ja tylko dla siebie w tym jednym momencie, chcę abyśmy byli tylko my- powiedział oparłam głowę o jego ramię, resztę drogi przebyliśmy w ciszy. Dom był olbrzymi, był trzy piętrowy, weszliśmy do środka, bardzo nowocześnie i wygodnie, wybraliśmy sobie sypialnie, ja i Harry wybraliśmy tą z balkonem na trzecim piętrze, nie wiem czemu tak wysoko ale mi się podobało, rozpakowaliśmy się szybko. Wszyscy zrobiliśmy zebranie w salonie planując cały dzisiejszy dzień
- okey, mamy godzinę 14, co powiecie na to abyśmy poszli na plażę, mamy tu kilka leżaków, piłki do siatkówki i piłki nożnej, grilla i kilka innych rzeczy.- powiedział Tom
- a może pójdziemy na plażę, potem ktoś z nas pójdzie zrobić obiad, zjemy wrócimy na plażę a wieczorem zrobimy grilla- zaproponował Kevin
- jasne, tylko mały problem, Jesy i ja rozmawiałyśmy z Anastazją przed przeniesieniem, mówiła że ten tydzień będą burze wieczorami, a także już o 20 zaczyna robić się zimno, - powiedziała Leigh
- no to teraz zrobimy obiad, pójdziemy na plażę, potem zrobimy grilla i posiedzimy sobie z kocami i herbatą na tarasie obserwując zachód słońca jak zrobi się naprawdę zimno przeniesiemy się do domu- nasz problem rozwiązał Harry
- no dobra, a kto robi obiad?- zapytałam
- zróbmy według grafiku w domu, - powiedziała Perrie i wyciągając telefon- Jade twoja kolej, a chłopaki kto z was robi obiad?- chłopaki spojrzeli na siebie
- kolej Zayna- powiedzieli
- ale ja nie umiem gotować- zaprotestował
- dobra sama zrobię obiad, co powiecie na sałatkę cezara?- widząc miny chłopców którzy nie byli zadowoleni z mojego pomysłu, zaczęli protestować - dość, będzie lepiej jak sama zorbie obiad, mam na sobie bikini, więc nie będę musiała się przebierać, więc wy idziecie się przygotować, ja szybko zrobię obiad i koniec kropka,- podniosłam głos, ruszyłam do kuchni, znalazłam wszystkie składniki, szybko wszystko pokroiłam, smażyłam, nałożyłam wszystko na talerze do szklanek nalałam soku i wszystko było gotowe.
- obiad gotowy- krzyknęłam, usłyszałam jak zbiegają po schodach, przypominało to trochę wygłodniałe stado lwów które wyczuły zwierzynę, weszłam do kuchni zajmując miejsce. Po sekundzie wbiegli do kuchni, zajmując miejsca przy stole, chłopcy mieli spodenki, dziewczyny, luźne bluzki z wyciętymi pachami i spodenki, ja miałam na sobie białą bluzkę na ramiączkach, różową spódniczkę i moje kochane gladiatorki.
Jedliśmy rozmawiając.
- Jade, na prawdę dobrze gotujesz- pochwalił mnie Niall, a po chwili na jego tworzy pojawił się grymas, i przeniósł swój wzrok na Harry'go który chyba go kopnął, zaśmiałam się
- dziękuję- odpowiedziałam, skończyliśmy, wszystko włożyliśmy do zmywarki i ruszyliśmy na plażę, rozłożyliśmy koce obok siebie,ściągnęłam  tylko koszulkę, rozsmarowałam na ramionach krem z filtrem.
- Jade- moja uwaga skupiła się na chłopaku w lokach- posmarujesz mi plecy, kremem proszę- powiedział błagalnym tonem
- spoko- usiadłam na swoich łydkach, Harry usiadł przede mną, nałożyłam na dłonie trochę kremu ogrzewając go w dłoniach, powoli rozsmarowywałam krem na plecach chłopaka, na mój dotyk na jego skórze pojawiła się gęsia skorka, zaśmiałam się, przemieściłam się na jego ramiona, wcierałam krem na dłoniach  w jego skórę przy okazji masując ją.- skończone- powiedziałam
- dziękuję idziemy się przejść?- zaproponował, przejść się z Harry'm, kusząca propozycja
- bardzo chętnie- powiedziałam, wstał, po czym wyciągnął w moją stronę swoje ręce, chętnie przyjęłam pomoc, podniósł mnie bez wysiłku, szliśmy brzegiem, co chwila nasze stopy zalewała przyjemna zimna woda.
- jutro w hotelu jest kolejna zabawa idziemy?- zapytał po chwili
- a reszta?- zapytałam
- nie wiem, ale jak na razie mam zamiar iść z moją dziewczyną- powiedział dość poważnie, ale i tak wzięłam to za żart
- dobra, niech ci będzie- zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Spacerowaliśmy rozmawiając i śmiejąc się, postanowiliśmy wrócić, wracaliśmy ale usłyszeliśmy krzyki.
- Harry, Harry, to ty - powiedziała jakaś dziewczyna, rzucając się chłopakowi na szyję, coś ukuło mnie w serce, zazdrość, nie na pewno nie,nie był zadowolony jej widokiem.
- cześć Megan- powiedział oschle bez uczuć, dziewczyna spojrzała na niego smutno, potem przeniosła wzrok na mnie
- cześć, jestem Meg była dziewczyna Harry'go- powiedziała wyciągając dłoń w moją stronę, uścisnęłam ją
- Jade, aktualna dziewczyna Harry'go- specjalnie podkreśliłam słowo dziewczyna, aby zrozumiała że nie ma co się starać, chodź nie byliśmy parą, to coś kazało mi o niego walczyć, jej mina zmieniła się, z smutnej na wściekłą, uśmiechnęłam  się
- sorry, ale musimy wracać- powiedział Harry, splatając nasze palce, dziewczyna pokiwała głową i odeszła. Nasze pale wciąż były złączone, nawet nie miałam zamiaru tego zmienić
- poważnie?- zapytał po chwili, spojrzała na niego pytająco- no powiedziałaś jej że jesteś moja dziewczyną- wyjaśnił, a moje poliki nabrały bardziej różowy kolor- uważam że to było słodkie- stanął przede mną, górował wzrostem, podniósł dwoma palcami moją brodę tak abym spojrzała w jego zielone błyszczące oczy, które wpatrzone były w moja osobę, powoli się nachylił wiedziałam co chce zrobić, stanęłam na palcach, Harry delikatnie musnął moje usta, na co ja odpowiedziałam pogłębiając pocałunek, ten pocałunek nie był taki jak tam te, teraz oboje tego chcieliśmy, wplotłam palce w jego loki i delikatnie je pociągnęłam, spodobało mu się to, gardłowo jękną, ta chwila mogła trwać wieczne, ale nam ją przerwano, ktoś ochlapał nas wodą, oderwaliśmy się od siebie ze śmiechem gdy zobaczyliśmy naszych sprawców, to Louis i Perrie.
- Louis palancie i tak się zemszczę- krzyknął Harry, po sekundzie jego wzrok padł na mnie- to...czy ty....znaczy Jade.... no..... zostaniesz..- biedaczek nie mógł ułożyć poprawnie  zdania, musnęłam jego usta
- tak Harry z przyjemnością zostanę twoją dziewczyną- uśmiechnęłam się, gdy potarł swoim nosem o mój
-------------------------------------------------------------------------------------------
No siema, jak wam leci czas? Mi tak trochę dziwnie, przez to że moja mama zabiera mi laptopa, dziś wysprzątałam cały pokój, ale go odzyskałam i napisałam w pół godziny rozdział. Podoba wam się, bo mi nie za bardzo, ale go dodałam. Miłego dnia/wieczoru, nie mam pojęcia, zegar mi znikł z ekranu laptopa więc nie wiem która jest godzina.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 22

 Po skończonym obiedzie, poszliśmy na małe zwiedzanie okolicy. No tak, jesteśmy na Dominikanie, jednej z wysp Karaibskich, tak na prawdę same nie wiedziałyśmy którą wyspę wybrać, więc wzięłyśmy pierwszą lepszą.Do mojego plecaka zapakowałam, butelkę wody, portfel, telefon i kilka innych drobiazgów, na szyję zawiesiłam aparat fotograficzny i byłam gotowa do drogi.
- o Jade, dobrze że jesteś, możesz włożyć mi do plecaka , portfel, telefon i butelkę wody?- zapytał Harry, błagalnym głosem
- jasne- zdjęłam plecak i szybko włożyłam tam jego rzeczy- to co idziemy?- zeszliśmy do recepcji, każdy szedł gdzie chciał, Harry i ja, idziemy razem, postanowiliśmy że pierw pójdziemy zobaczyć zabytki, odwiedziliśmy stare Kościoły, zajrzeliśmy na targowisko, spodobał mi się naszyjnik w kształcie serca z bursztynu. Położyłam go sobie na wewnętrznej stronie  dłoni dokładnie go oglądając
- przepraszam, za ile jest ten naszyjnik?- zapytałam kobietę, ta na nas spojrzała i zatrzymała się na chwile przy Harry'm
- przepraszam, ale on nie jest na sprzedaż - powiedziała wracając wzrokiem na moją osobę,
- szkoda, jest bardzo piękny- powiedziałam odkładając go na miejsce i ruszając dalej, po chwili zorientowałam się że idę sama bez Hazzy, rozejrzałam się dookoła, nigdzie nie wiedziałam burzy loków, postanowiłam wrócić się, szłam tą samą drogą co przyszłam, nigdzie go nie spotkałam, nagle ktoś zakrył mi dłońmi oczy
- Harry, wiem że to ty?- zdjęłam jego dłonie z mojej twarzy i odwróciłam się, to nie był Harry, tylko.... Robert?Zrobiłam krok to tyłu
- mówiłem że cie znajdę, ale nie bój się, jesteś dziewczyną Stylesa, mam zasady nie odbijam dziewczyn- powiedział i szybko się oddalił , przez chwilę stałam tam przerażona, ale opamiętałam się i ruszyłam w stronę hotelu, w połowie drogi wpadłam na Leigh i Kevina. Od razu zobaczyli że coś jest nie tak
- Jade co się stało?- zapytała troskliwie
- on....on tu jest- wyszeptałam
- kto?- zapytał Kevin
- Robert, Pamiętasz mówiłam wam o nim, on tu jest i powiedział mi że ma zasady i nie odbija dziewczyn, nie wiem o co mu chodziło- uspokoiłam się trochę,
- a gdzie jest Harry?- nie wiedziałam jak odpowiedzieć
- byliśmy, na targu i tam był taki ładny naszyjnik, ale nie był na sprzedaż, więc poszłam dalej, po chwili zorientowałam się że go niema, i się wróciłam , wtedy spotkałam Roberta, , wtedy ja pobiegłam do hotelu i spotkałam was- powiedziałam, biorąc kolejny łyk wody

                                                                       Harry
Jade, podeszła do straganu z bursztynową biżuterią, wzięła jakiś naszyjnik,
- przepraszam, za ile jest ten naszyjnik?- zapytała, chciałem jej go kupić, więc, gdy  sprzedawczyni na mnie spojrzała, pokiwałem głową, dając jej znak aby jej go nie sprzedawała, zrozumiała mnie
- przepraszam, ale on nie jest na sprzedaż- powiedziała, Jade go odłożyła, potajemnie wyjąłem swój portfel i telefon z jej plecaka
- szkoda, jest bardzo piękny- jest tak piękny jak ty,odezwał się mój głos w głowie, który miał racje, Jadey poszła dalej, a ja zostałem
- za ile jest ten naszyjnik?- zapytałem
- za 50 funtów, przeliczając na waszą walutę- powiedziała , wyjąłem  z portfela pieniądze podając je sprzedawczyni , zapakowała mi naszyjnik w pudełko i podała mi je. Podziękowałem i odesłałem, chowałem portfel do kieszeni, ale ktoś na mnie wpadł , spojrzałem kto to, to był Robert
- o Styles, miło cie widzieć, Jade, naprawdę ładnie wygląda w tej bluzce i spodenkach- powiedział,
- co tu robisz?- zapytałem oschle
- ja jestem tylko przejazdem jadę do Brazylii, nie martw się nie zabiorę ci Jade, mam zasady, nie odbieram dziewczyn  innym facetom- powiedział, poklepał mnie po ramieniu i odszedł, byłem zszokowany, on myśli że ja i Jade jesteśmy razem, czyli ona jest bezpieczna, kamień spadł mi z serca. Wróciłem do hotelu, w kawiarni siedziała Perrie z Leigh
- cześć dziewczyny- powiedziałem dosiadając się
- siema, jak szukasz Jade, to śpi w pokoju, po tym co ja spotkało- powiedziała Li
- ale co ją spotkało?- zapytałem
- no spotkała Roberta- odpowiedziała Pezz
- co jej powiedział?- zdenerwowany zapytałem
- że nie odbija cudzych dziewczyn, wiesz może o co chodzi?- znów padło pytanie, nie wiedziałem co odpowiedzieć
- no bo jak byliśmy na basenie, ciągle wszyscy gapili się na Jade, no i zrobiliśmy scenkę, pocałowaliśmy się, żeby inni przestali się gapić, może z tond myśli że jesteśmy razem- skończyłem
- dobra, nie wnikamy, lepiej do niej idź - wstałem i ruszyłem w stronę windy , wszedłem do pokoju i ruszyłem do sypialni. Stanąłem w drzwiach, Jade spała na boku, głowa spokojnie spoczywała na poduszce, położyłem się obok niej, odgarnęłam niesforne kosmyki jej włosów z twarzy. Leżałem tak wpatrując się w śpiącego anioła, jedną rękę wyciągnęła bliżej mnie, spojrzałem na jej rękę, zobaczyłem białe blizny, było ich dużo, aż za dużo, jedna przecinała drugą, albo tworzyły jedną większą. Przejechałem palcami po jej ręce, przeszedł ją dreszcz. Ospale otworzyłam oczy
- jak się spało?- zapytałem szeptem
- dobrze, jak było mnie zgubić?- zapytała chichocząc
- nie zgubiłem cię, sama odeszłaś- powiedziałem oburzony
- no niech ci będzie, która jest godzina?- zapytała po chwili ciszy
- dochodzi 18, mamy jeszcze szanse, iść na piknik, chyba że wolisz zostać w pokoju?- Jade, bawiła się moimi loczkami, zaśmiała się gdy wzięłam jej dłoń w moją i splotłem nasze palce
- a my dzisiaj idziemy na ten piknik?- zapytała po chwili
- a wiesz że nie wiem- zaśmiała się, usłyszeliśmy pukanie do drzwi
- ja idę- powiedzieliśmy razem, wstaliśmy ściągając się do drzwi.Otworzyliśmy a w nich stała młoda blondynka, w firmowym uniformie
- witam państwa, przyszłam powiadomić że dzisiaj, przy basenie organizujemy zabawę, będą ludowe tańce, przewidujemy konkursy i wiele innych atrakcji, tylko kobiety obowiązkowo musza być w sukienkach albo spódniczkach , taka tradycja, zabawa zaczyna się o 20, przyjdą państwo ze swymi znajomymi?- zapytała
- nie wiemy, zadzwonimy do reszty, jak wszyscy się zgodzą to podejdziemy do recepcji, ale nas może pani już zapisać, prawda Harry?- zapytała mnie,
- tak może nas pani zapisać- powiedziałem, zapisała nas i poszła, zamknęliśmy drzwi, a Jade pociągnęła mnie za rękę
- pomożesz wybrać mi sukienkę?-  zapytała, wzięłam ją na ręce jak młodą pannę i zaniosłem do sypialni, cały czas się śmiała- czekaj Harry, musimy zadzwonić do reszty. ja do dziewczyn ty do chłopaków- powiedziała znikając w  salonie
                                                          Jade
- no- odpowiedziały wszystkie
- hej, wiedz idziecie dziś wieczorem na zabawę nad basenem, obowiązkowo musimy założyć sukienki lub spódniczki, będą konkursy i zabawy, piszecie się na to?- zapytałam
- ja, na pewno, Nialla się przekona- powiedziała Jula
- no my też idziemy- powiedziała reszta
- to świetnie, to chodźcie do pokoju, trzeba się wyszykować- powiedziałam i zakończyłam połączenie, wyjęłam  kilka sukienek, wybrałam biała sukienkę bez dekoltu za to wycięta na plecach, gladiatorki i bransoletkę , gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam Harry'go, trzymającego jakieś pudelku
- co tam masz?- zapytałam podchodząc bliżej, szybko schował to do kieszeni
- nic- spojrzał na mnie- pięknie wyglądasz- powiedział podchodząc bliżej, miał na sobie białą koszulkę i ciemne jeansy, potargałam jego włosy dłońmi
- no i jak je teraz ułożysz?- zapytałam ze śmiechem, pochylił głowę, włożył w nie dłonie chwilkę nimi tam pomachał i podniósł głowę i jego loki były takie jak zawsze. Podeszłam do toaletki, szukając odpowiedniego naszyjnika, nie mogłam żadnego znaleźć. Harry podszedł do mnie od tyłu.
- zamknij oczy- wyszeptał mi prosto do ucha, przeszedł mnie przyjemny dreszcz, zamknęłam oczy,  po chwili poczułam coś zimnego na szyi- nie otwieraj oczu- powiedział, - już możesz - otworzyłam oczy i spojrzałam na siebie w lustrze, zakryłam dłoniom usta, to był naszyjnik, ten który chciałam dziś kupić
- ale...ale skąd go masz?, Przecież on nie był na sprzedaż - powiedziałam po chwili
- wiem, trochę się musiałem pokłócić się o cenę ale dałem radę- odwróciłam się i go przytuliłam
- dziękuje- wyszeptałam mu na ucho i pocałowałam go w policzek- jest 19.50, czas iść, pociągnęłam go za rękę, w saloniku, czekała już Perrie, Leigh,Tom i Louis
- o Jezu jaki piękny,- podbiegła do mnie Li
- wiem i dziękuje -  odpowiedziałam i do oglądania mojego naszyjnika dołączyła się Perrie, po chwili gdy przyszła reszta dziewczyn, mój naszyjnik był  centrum uwagi. Zeszliśmy na dół, gdzie zgromadziło się dużo osób, poszliśmy w stronę basenu, kobiety w sukienkach, podszedł do nas kelner wręczając nam egzotyczne koktajle, jak na cały hotel, większość to byli mężczyźni których wzrok padał na mnie bądź na Perrie,Jasy, Leigh, Juli i El. Splotłam moje palce z palcami Harry'go, rzucił mi badawcze spojrzenie, stanęłam na palcach
- pamiętasz udajemy że jesteśmy razem, żeby się odczepili- pokiwał głową, z koktajlami poszliśmy do wolnego stolika.
- uwaga, uwaga. Teraz odbędzie się zabawa w rozpoznawanie bardzo egzotycznych owoców, każdy może się zgłosić, zapraszamy wszystkich chętnych na scenę- powiedziała brunetka, w restauracji mieliśmy kurs gdzie kosztowaliśmy wszystkich owoców świata
- ja idę, idziecie ze mną?- zapytałam
- ja mogę iść- powiedział Louis
- to chodź- pociągnęłam go za rękę i ruszyliśmy  na scenę
- mamy pierwszych chętnych, jak macie na imię- podstawiła mi mikrofon
- Jade- teraz podstawiła go Lou
- Louis- powiedział, spojrzeliśmy na nasz stolik
- więc, Jade i Louis, zawierzamy  wam oczy i nasi pomocnicy nakarmią was owocami, podniesiecie rękę jak będziecie wiedzieli jaki to owoc- zawiązali nam  oczy chustami i posadzili na krześle- a oto pierwszy owoc- włożyli na do ust, kawałem, nie za bardzo soczystego ale bardzo słodkiego owocu, podniosłam rękę
- no mów- powiedziała
-mango?- powiedziałam a raczej zapytałam
- tak, to mango- włożyli mi do ust, inny owoc, było to strasznie kwasie, już wiem, ręka poszła do góry
- granat, - powiedziałam z grymasem
- dobrze- znów włożyli mi jakiś owoc do buzi, nie maiłam  pojęcia co to jest- no mów Louis- Louis wiedział
- to jest Litchi- tego akurat chyba nie jadłam, włożyli nam do ust jeszcze jeden owoc, znam ten smak, ciocia Laura to często je
- awokado- znów odezwał się Lou
- mamy remis został nam jeszcze jeden owoc- znów włożyli mi coś do ust, wiedziałam od razu, podniosłam rękę
-tak, Jade- odezwała się kobieta
- opuncja figowa- odwiązano nam opaski,
- barwo Jade, zostałaś królowa smaku- zostałam ukoronowana wiankiem z kwiatów i razem  z Louisem zeszliśmy ze sceny do naszego stolika
- i co jakie owoce były najgorsze?- zapytał Niall, ja i Lou spojrzeliśmy na siebie
- granat- odpowiedzieliśmy razem, i zaczęliśmy się śmiać
----------------------------------------------------------------
Mamy nowy rozdział, jak wam mija czas? Bo mi się trochę nudzi

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 21

Dni mijały strasznie szybko, miałyśmy sesję, wywiady, wstawałyśmy o 8 rano a wracałyśmy o  21, ale jutro to się zmieni, jutro jedziemy na Karaiby, jak się okazało, listopad jest tam najgorętszym miesiącem, co nie powiem ucieszyło mnie. Dziś, mamy luźniejszy dzień, rano miałyśmy sesję i wróciłyśmy do domu. Razem z dziewczynami, sprawdzamy walizki, i jak trzeba to dopakowujemy, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Harry zaprosił mnie do kina, na jakiś film, nie pamiętam na jaki ale na jakiś na pewno. Wpakowałam do torby podróżnej kilka książek, portfel, i kilka innych rzeczy. Z dziewczynami odpisywałyśmy na Twitterze fanom oddzielnie i razem, gdyż stworzyłyśmy wspólne konto, dziewczyny i chłopacy pytali nas dosłownie o wszystko. O 17 przyszedł Harry, poszliśmy na film ,, Daddy Day Care''. Po skończonym seansie wybraliśmy się na spacer.
- jak myślisz, jak minie nam ten miesiąc?- zapytał gdy szliśmy przez park
- nie wiem, mam nadzieje że jak najlepiej, chociaż wszytko może się zmienić- powiedziałam 
- ja wiem że zrobię jedną rzecz, ale nie zdradzę ci jaką- zaśmiałam się- nie próbuj tych swoich sztuczek nic ci nie powiem- powiedział ostrzegawczo 
- no dobra- zrezygnowana odpowiedziałam.

                                                                            Harry

Chodziliśmy po parku rozmawiając, lubię spędzać czas z Jade. Odprowadziłem ją do domu, jak już chyba w zwyczaju dostałem buziaka w policzek, a bardziej w dołeczek, Jade zawsze tam całuje, tam gdzie pojawiają się dołeczki. Wróciłem do domu, w korytarzu stały walizki Zayna, Nialla i Louisa, na śmierć zapomniałem nie jestem spakowany, szybko pobiegałem do pokoju, wyciągnęłam z szafy walizkę, jedna mi starczy, otworzyłem szafę, mamy godzinę 20, na spokojnie się pakowałem, wziąłem trzy pary kąpielówek, kila par spodenek i jeansów, koszulki, koszule i wiele innych. Pakowanie skończyłem o 3 w nocy, położyłem się do łóżka.
- Styles, czas wstawać, za trzy godziny mamy samolot- powiedział Louis
- jeszcze pięć minut- wymamrotałem
- nie ma pięć minut, co najmniej o 13.30 musimy pojechać po dziewczyny, zajmiemy się pewnie z dwa busy, jak nie trzy liczmy walizki dziewczyn, i musimy przedostać się na lotnisko, Harry nie mamy czasu  na pięć minut, masz zaledwie dwadzieścia-pięć minut, na prysznic, zniesienie walizki na dół, więc się rusz, albo prysznic będziesz miał w łóżku - powiedział i wyszedł z pokoju, wstałem z łóżka, zabrałem czyste ubrania i wszedłem do łazienki, szybki prysznic, wysuszyłem włosy, chodź nie mam tak w zwyczaju i zaniosłem walizkę na dół, razem z torbą. Zjadłem szybko kanapkę Nialla, i byłem gotowy do drogi, równo o 13.30 byliśmy pod domem, El, potem pojechaliśmy po Julię i pojechaliśmy po Jade. Podjechaliśmy pod dom LM, na zewnątrz stał bus, zapakowany walizkami, przed domem stała Jade z dwiema walizkami, wjechaliśmy na podjazd, wysiedliśmy.
- hej- powiedziała Jade
- siema, to która walizka jest twoja?- zapytał Louis
- wszystkie są moje- powiedziała, a Lou zrobił wielkie oczy, no tak, Louis wnosił do samochodu walizki Juli, El, Nialla, moją i swoją, i teraz musiał jeszcze  Jade- Louis wszystko gra?- powiedziała zmartwiona, przykładając zewnętrzną stronę dłoni do jego policzka
- tak wszystko w porządku, przypomnijcie mi że jak na następny raz, zaproponujecie mi wycieczkę, żebym się na nią nie zgodził bo mi kręgosłup wysiądzie- zaśmiał się
- spokojnie, są lekkie sama je w końcu znosiłam je na dół- zaśmiała się zabierając jedną walizkę, i prowadząc ją w stronę busa
- daj ja to wezmę- powiedziałem  wyrywając jej walizkę z ręki , westchnęła zrezygnowanie,
- dobra na pewno macie walizki, torby, telefony i inne?- zapytał nas Niall
- tak- powiedzieliśmy i nasz kierowca ruszył, siedziałem pomiędzy Jade i Eleanor, które ciągle gadały o butach, ubraniach, koncertach i o innych. Dziękowałem Bogu, za to że tak szybko dojechaliśmy na lotnisko, bo jeszcze minuta i nie wytrzymał był tego gadania, do którego również przyłączyła się Jula. Nasze walizki zostały zabrane, mieliśmy tylko torby.  Ruszyliśmy do odprawy, Leigh, Kevin i Jade poszli po kawę dla nas wszystkich, po chwili wrócili dając nam kawę. Mieliśmy jeszcze pół godziny do lotu, siedzieliśmy w samolocie, popijając kawę, dostałem miejsca obok  Jasy i Toma, Jade siedziała z Perrie i Zaynem, Leigh razem z Niallem i Julią, Kevin z Louisem i Eleanor.

                                                          Jade
Rano ubrałam się w przygotowane ubrania, zrobiłam delikatny wodo odporny  makijaż i zrobiłam z chustki opaskę na głowę, szybko zjadłam śniadanie, i przyjechali chłopacy, trochę pogadaliśmy i ruszyliśmy na lotnisko, zabrali bagaże i wsiedliśmy do samolotu.Siedziałam razem z Perrie i Zaynem, Zayn pisał SMS-y z Liamem, a ja i Perrie gadałyśmy jak nakręcone.
- ale jak to będzie wyglądało w hotelu?- zapytała nas Julia, która siedziała z tyłu, razem z Niallem i Li
- to będzie jeden wielki apartament z dwoma łazienkami salonem i czterema sypialniami, my tak mamy, wy pewnie osobne pokoje, nie wiem jak to planowaliście - odpowiedziała Pezz
- aha, Niall nie otwieraj żelek - powiedziała, a raczej podniosła głos na biednego głodnego blondyna
- no dobra- powiedział z grymasem na twarzy
- proszę o zapięcie pasów bezpieczeństwa za pięć minut startujemy- powiadomiła nas stewardessa, zapieliśmy pasy i po chwili samolot zaczął się rozpędzać i wzniósł się w powietrze. Po dwóch godzinach gadania, Perrie włączyła muzykę na swoim telefonie, a ja wybrałam książkę pod tytułem '' Mroczna Bohaterka''. Lot trwał sześć godzin, u nas już dawno było popołudnie u nich zaczynało się rano. Wysiedliśmy z  samolotu, odebraliśmy walizki i zamówiliśmy taksówkę. Hotel znajdował się praktycznie kilometr od plaży i oceanu, weszliśmy do recepcji
- dzień dobry w czym mogę pomóc?-zapytała nas kobieta po trzydziestce
- rezerwacja na nazwisko Nelson - powiedziała Jasy
- dobrze, pokój numer 125, ile państwa tam będzie, damy kluczę- powiedziała
- osiem osób - Jesy dostała klucze i ruszyliśmy do pokoju, weszliśmy, zajęliśmy byle jakie pokoje, każdy był taki sam, razem z Harry'm rozpakowaliśmy się, mieliśmy jedną szafę, ale daliśmy radę, po tam wszyscy razem z Lou, El, Niallem i Julią, siedzieliśmy w naszym mini salonie
- dobra mamy aktualnie godzinę 12.30, taki plan, dziś idziemy na basen hotelowy, i tam spędzimy dzień, a wieczorem co powiecie na piknik, na plaży?- zaproponowała Leigh
- no, to mamy pół godziny na wyszykowanie się i o 13 widzimy się w recepcji - rozeszliśmy się do pokoi, wybrałam bikini z flagą USA, zabrałam krem z filtrem i ręcznik, założyłam jeszcze moją bluzkę i zamieniłam jeansy na spodenki, założyłam  sandałki gladiatorki  i na nos założyłam moje okulary przeciw słoneczne, zeszłam do recepcji, gdzie stała Eleanor i Leigh
- ile już tu stoicie?- zapytałam
- jakieś trzy minuty, Lou i Zayn wrócili się po ręczniki, o idzie reszta razem z naszymi zapominalskimi - powiedziała Julia
- to co idziemy?- zapytał Harry
- jasne- powiedziałam i ruszyliśmy do wyjścia, Harry objął  mnie ramieniem na co się zaśmiałam. Chłopaki urządzali sobie wodne zapasy, a my się opalałyśmy, co podniosłam swoje ciało i przejechałam wzrokiem po otoczeniu większość par męskich oczu padały na mojej osobie, upiłam łyk mojego soku pomarańczowego i znów się położyłam. Po chwili przybiegli chłopcy, zajmując leżaki obok nas
- i jak?- zapytał mnie Harry, usiadłam
- nudy, ciągle czuję na sobie wzrok innych, zazwyczaj są to mężczyźni - powiedziałam, dopijając mój sok
- chcesz żeby się odczepili? - zapytał
- i to bardzo, mam dość że co chwilę przyłapuję kogoś na gapieniu się na mnie- spojrzałam na niego, słodko się uśmiechnął ukazując swoje dołeczki
- odegrajmy scenkę, pocałuj mnie, wyjdzie że jesteśmy razem i się odczepią- zamurowało mnie, a na moje policzki wkradł się bardzo delikatny rumieniec
- myślisz że to podziała?- zapytałam  po chwili
- miejmy nadzieje - zaśmiał się- to co robimy scenkę?- nie odpowiedziałam tylko musnęłam jego usta, cały czas smakują tak samo ja wtedy, Harry pogłębił pocałunek, powoli się od siebie odsunęliśmy, wróciłam na miejsce, słodko się uśmiechając, znów przejechałam wzrokiem po otoczeni nikt się  nie gapił, plan Hazzy podziałał. Poszliśmy na obiad, zamówiliśmy sałatkę karaibską i szklankę wody.
------------------------------------------------------------------------------------
Hahahahaha ciekawe czy w te dwa tygodnie skończę bloga, bo wygląda na to że jest to możliwe. Nie żartuję, mamy rozdział 21, teraz zacznie się coś dziać. Będą rozstania?Będą kłótnie?Nowa miłość? Co się wydarzy? Dowiecie sie czytając następne rozdziały mojego bloga,

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 20

Wstałam o 9, gdyż Harry miał byś o 10, ubrałam jasne jeansy i sweterek w kolorowe paski, zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na śniadanie. Stanęłam przed lustrem, patrząc czy dobrze wyglądam.
W kuchni stała Jesy,  Leigh pojechała na zakupy bo w lodówce pustka, a Perrie śpi
- o której jedziesz?- zapytała po chwili
- o 10 ma być Harry- zerknęłam na zegar jest za dziesięć dziesiąta, skończyłam moje tosty i po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, pobiegłam otworzyć
- gotowa?- zapytał gdy otwierałam
- założę tylko buty i możemy jechać- szybko założyłam moje trampki, wzięłam  kurtkę i wyszłam z domu
- tylko nie przeraź się ich, okey- a czego miała bym się bać
- obiecuje- powiedziałam, Harry otworzył mi drzwi od swojego samochodu, usiadłam na miejscu pasażera a zaraz obok mnie Harry i ruszyliśmy. Całą drogę milczeliśmy, chmury na niebie tylko czekały aż ktoś da im znać na spuszczenie wody, całe szczęście zabrałam ze sobą  bluzę z kapturem. Podjechaliśmy pod jakiś stary stadion, a przed stadionem stała jakaś grupka chłopaków w naszym wieku. Wysiadłam z samochodu, Harry zabrał swoją torbę, podchodziliśmy coraz bliżej, byłam nieśmiała więc zachowałam się za plecami jak pięciolatka i chwyciłam się bluzy Harry'go
- spokojnie, nie musisz być nieśmiała - powiedział z uśmiechem na twarzy- cześć chłopaki- powiedział gdy byliśmy bardzo blisko chłopaków. jeszcze bardziej schowałam się za plecami Harry'go, było delikatnie mnie widać.
- Styles, a ta panienka z tyłu to kto?- zapytał jeden z nich
- to moja najlepsza przyjaciółka Jade- Harry objął mnie, tym samym bardziej wyciągając mnie za swoich pleców, słodko się uśmiechnęłam.- Jade to tą moi znajomi Zack, Tom, Kevin, Louis i David- mówił przedstawiając mnie każdemu z swoich znajomych
- miło mi poznać- powiedziałam mile znów się uśmiechając
- śmieszka z ciebie co? Bo tak się przy nas uśmiechasz- podejrzewam że powiedział to Kevin
- tak, to moja śmieszka- Harry podkreślił słowo MOJA, tak jakbym była jego własnością
- to idziemy grać- jakby na rozluźnienie sytuacji powiedział Zack
- tak, idziemy- powiedzieli wszyscy chórkiem, na co zachichotałam, Hazz odprowadził mnie na trybuny, a sam poszedł do szatni. Po chwili kopali radośnie piłkę a ja umierałam z nudów, siedziałam tam już półtora godziny, przeglądając internet i zdjęcia na telefonie
- cześć, co tu robisz sama?- zapytał mnie męski głos na co podskoczyłam ze strachu.- przestraszyłem cię, przepraszam nie chciałem, jestem Robert- przedstawił mi się chłopak o czarnych włosach i błękitnych oczach
- Jade- uścisnęłam jego rękę
-jestes dziewczyną jednego z nich?- zapytał po chwili
- nie, przyjaciółką tego w lokach- powiedziałam zerkając na boisko
- jestem tu stróżem, może przejdziemy się, bo chyba bardzo się nudzisz- zgodziłam się, chodziliśmy po trybunach
- opowiesz mi coś o tym miejscu?- zapytałam po chwili, stadion był dosyć duży
- mój brat grał tutaj mecze wraz ze swymi znajomymi, potem zrobił się z tego stadion narodowy, a teraz jest pusty gdyż wybudowali lepszy, a mnie zatrudnili jako stróża właśnie dla takich jak twoi znajomi- skończył swoją wypowiedź, zerknęłam na boisko chłopaki kierowali się do szatni a Robert odprowadził mnie na parkin- dasz mi swój numer telefonu?- zapytał, już miałam  go zapisywać, ale przerwali mi chłopcy
- ile tym razem?- zapytał ostro Tom
- tyle co zawsze- odpowiedział, chłopcy zrzucili się i dali mu kasę- i wieczór z dziewczyną- momentalnie zbladłam, Harry chwycił moją dłoń i schował mnie za swoimi plecami, nie puszczając dłoni
- nawet o tym nie myśl- syknął Harry
- a wiesz, właśnie o tym myślę i to bardzo poważnie, ciekawe czy dała by mi dużo atrakcji  - Harry chciał się na niego rzucić ale zatrzymałam go i się do niego przytuliłam, wiedziałam że coś z nim nie tak, był za miły i ten jego uśmieszek
- weź lepiej wydaj tą kasę na jakieś dziwki, ale zniknij nam z oczu- powiedział zdenerwowany Zack,
-a Jade i tak cię znajdę-krzyknął gdy odszedł kawałek.Razem z Harry'm szliśmy  do samochodu, całą drogę Harry obejmował mnie jakby bał się że ten koleś mnie mu zabierze, otworzył mi drzwi zamykając je gdy usiadłam
- Jade, ja cię naprawdę przepraszam, mogłem cię tu nie zabierać, jak chcesz odwiozę cię do domu- mówił bardzo szybko, przytuliłam go był bardzo spięty dłońmi delikatnie gładziłam jego plecy, odwzajemnił uścisk
- spokojnie, nie odwoź mnie do domu obiecałam że spędzę z tobą i twoimi znajomymi dzień to go spędzę, a teraz jedź- powiedziałam normalnie siadając i zapinając pasy. Ruszyliśmy, po piętnastu minutach byliśmy w jakimś barze, usiadłam na brzegu, a chłopcy poszli zamówić coś do jedzenia, nie byłam głodna więc nic nie zamówiłam, chłopaki po chwili przyszli.
- Harry idę do toalety- szepnęłam na ucho a on tylko pikował głową, podeszłam do baru gdzie stała wysoka brunetka o różowych końcówkach włosów-przepraszam gdzie jest toaleta?- zapytałam
- pierwsze drzwi po lewej- odpowiedziała, nie spuszczając wzroku z stolika gdzie siedzieli chłopcy, podążyłam za jej wzrokiem który padał na Harry'go, zaśmiałam się pod nosem i poszłam do toalety. Gdy usiadłam przy stoliku, stał tam kubek herbaty
- zamówiłem dla ciebie, miętowa twoja ulubiona- powiedział Hazza
- dziękuję- odpowiedziałam, biorąc kubek w dłonie i opierając głowę o ramię Harry'go, chłopcy gadali.       -idę do baru, chcecie coś?- zapytał Harry, wstając, pokiwaliśmy głowami i odszedł
- musisz być dla niego ważna i wyjątkowa - powiedział Tom
- dlaczego tak uważasz?- zapytałam
- Harry miał już dużo dziewczyn i przyjaciółek, ale jesteś jedyną  którą Harry nam przedstawił i zabrał na mecz, zamówił dla ciebie herbatę i co chwila pyta się ciebie czy wszystko gra i czy się nie nudzisz- zakończył swoją wypowiedź Tom.
- znaczy Harry kiedyś przyprowadził tu dziewczynę, ale traktował ją jak powietrze- dopowiedział Kevin, po chwili przyszedł Harry, usiadł na chwilkę i nagle wybiła 21
- dobra chłopaki, ja i Jade się zbieramy, juto zaczynamy pracę i trzeba się przygotować- powiedział Harry, wyszliśmy na dwór a we mnie uderzyła fala zimna, a z samochodu nie wzięłam bluzy.
- zimno ci?- zapytał z troską
- troszeczkę - po sekundzie poczułam bluzę na moich ramionach- ale teraz tobie będzie zimno- zaśmiałam się oddając Harry'mu bluzę i szybko się do niego przytulając, objął  mnie i tak szliśmy do auta. Podjechaliśmy pod dom, nigdzie nie paliło się światło, co mnie zmartwiło, a przed  garażem nie stało auto Jesy
- wejść z tobą?- zapytał Harry
- jak chcesz- powiedziałam wyszliśmy z auta, otworzyłam drzwi, zapaliłam światło i w domu nikogo nie było, znalazłam karteczkę od Jesy ,,  Wrócę jutro rano, nie martwcie się, Li poszła do Kevina, a Perrie do Zayna''
------------------------------------------------------------------------------------
 Napisałam rozdział w godzinę, to proszę nowy rozdział dla was