niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 27

Nie spałam już pół godziny, nie mogłam ruszyć się z łóżka gdyż silne ramie oplatające moją talię mi na to nie pozwala.Podjęłam ostatnia próbę wydostania się z objęć Harry'go, moje poczynania zostały skomentowane cichym powiedzeniem mojego imienia
- Harry czas wstawać- odwróciłam się do niego, wiedziałam że nie śpi, potarłam palcami górę jego policzków zachęcając go do otworzenia oczu. Uśmiech pojawił się na jego twarzy wraz z dołeczkami, po chwili otworzył błyszczące zielone oczy, uśmiech wkradł się na moje usta
- jak się spało księżniczko?- powiedział niskim ochrypłym głosem i pocałował delikatnie moje czoło
- dobrze, mimo tego że nie mogłam się nocą ruszyć -odpowiedziałam
- dlaczego?- kreślił małe kółeczka na dole moich pleców
- bo ktoś całą noc przytulał mnie do siebie i nie pozwalał się ruszyć- zaśmiał się ukazując biel swoich zębów. Leżeliśmy rozmawiając na wiele tematów, gdy tylko chciałam wstać z łóżka Harry od razu przyciągał mnie bliżej siebie, przejechał palcami po mojej ręce, niepewnie ją odsunęłam
- dlaczego masz tyle blizn?- wiedziałam że kiedyś o to zapyta, to pytanie nie dawało mu spokoju przez kilka ostatnich dni widziałam to w jego oczach
- jak miałam 14-15 lat zaczęli mi ostro dokuczać, wyzywać nie dałam rady, zamknęłam się w łazience zaczęło się od jednej małej kreski, skończyło się na kilkudziesięciu - powiedziałam szeptem. Harry patrzał na mnie chwilkę analizując to co usłyszał, otworzył usta aby coś powiedzieć ale je zamknął, przytulił mnie w opiekuńczym uścisku, położyłam głowę na jego torsie, jego palce kreśliły dziwne wzory na moich przedramionach.
- '' But you're perfect to my ''- podniosłam na wzrok na chłopaka, uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek głowy, wstał i podszedł do mojej strony łóżka
- idziemy robić śniadanie- pochylił się, jedną rękę wsunął pod moje plecy a drugą pod kolana unosząc mnie, położyłam jedną dłoń na jego karku. Przez nasza krótką drogę cały czas się śmiałam, Harry posadził mnie na blacie. Stanął pomiędzy moimi udami
- to co robimy?- zapytałam
- co powiesz na.... naleśniki z truskawkami i bananem?-zapytał
- mmm... niech  Ci będzie- powiedziałam ześlizgując się  z  blatu, pocałowałam go w policzek i ruszyłam do lodówki. Harry wyciągnął miskę. Ciasto było gotowe, tylko teraz je usmażyć. Po przygotowaniu wszystkiego, poszliśmy się ubrać. Z szafy wyciągnęłam bluzkę, spodenki i kapelusz, założyłam moje ukochane gladiatorki i zeszłam na dół, z kuchni dobiegły mnie podniesione głosy, weszłam do kuchni. Zastałam tam Harry'go i Megan, stanęłam w drzwiach.
- zniknij z mojego życia- głos Harry'go odbił się echem po kuchni
- nie zniknę.... Harry, ja Cię nadal kocham, - powiedziała szeptem, nie mogłam dalej tego słuchać, odchrząknęłam cicho ich oczy padły na mnie.- czyli ona jest ważniejsza od mnie-krzyknęła z złością w głosie, Harry wyciągnął w moją stronę dłoń, podeszłam bliżej, chwytając jego dłoń, stanęłam pomiędzy Harry'm a Megan. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na nią
- słuchaj, Megan. Ty i Harry nie jesteście już razem, od nie wiem dwóch lat?Harry jest teraz ze mną, więc nie masz się co starać, on już wybrał. Więc nie widzę sensu, abyś tu przychodziła i się nam naprzykrzała- powiedziałam wolno i wyraźnie. Megan spojrzała na Harry'go, smutnym wzrokiem. Odetchnęła i spojrzała na mnie, trochę mi jej było żal.
- dobra, wygrałaś. Gdyby nie tamto wydarzenie, nadal byśmy byli razem- wróciła spojrzeniem na chłopaka- nadal Cię kocham i nasza córeczka także-uśmiechnęła się smutno .Zamurowało mnie. Harry nic mi nie mówił że ma córkę. Harry tak samo jak ja stał osłupiały
- czekaj, co? Jak to ty i Harry macie córkę?- zapytałam, bo Harry nie raczył się odezwać
- tak ma już trzy latka, tylko jemu zachciało się kariery- powiedziała i wyszła. Stałam, analizując wszystko to co powiedziała. Harry. Córka. Kariera. Te trzy słowa cały czas chodziły mi po głowie. Jak on mógł je opuścić, jak? Przecież on je kochał.... chwila a jeśli on nic nie wiedział o tym że Megan jest w ciąży, a może to nie jest jego dziecko. Kilka łez spłynęło po moim policzku
-Jade- cichy, ochrypły głos wyrwał nie z zamyślenia
- tak?- zapytałam  obracając się do niego
-wiesz czemu zerwaliśmy?- zapytał niespokojnym głosem , pokiwałam głową, a on wziął głęboki dech- ona mnie... mnie zdradziła, po dwóch latach bycia razem- łzy migotały w jego oczach, oplotłam swoje ręce wokół jego tali przytulając się mocno, jego ręce opatuliły moje małe ciało, swoją głowę oparł o moją - ja nie wierze w to że to moje dziecko- powiedział cicho, na co jeszcze bardziej go przytuliłam
- chodź, pójdziemy się przejść- powiedziałam. Splotłam nasze palce i ruszyłam w stronę tarasu. Spacerowaliśmy wolno, pogrążeni swoimi myślami. Słońce wzbijało się coraz wyżej ogrzewając nasze ciała

--------------------------------------------------------------------------------------
Oto nowy rozdział. Przepraszam że taki krótki, ale mam teraz dużo na głowie, co chwila jakiś sprawdzian czy kartkówka. Miłego czytania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz